Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2013

O co tyle zamieszania? -czyli Tangle Teezer.

Tyle się naczytałam o TT, że po prostu musiałam ją kupić. Opinie na temat tej szczotki są zróżnicowane, ale wiekszość dziewczyn pisze o niej z zachwytem. Przez ostatni tydzień miałam szansę żeby się przekonać jak TT poradzi sobie z moimi plączącymi się włosami. Oczywiście kupiłam wersję kompaktową o czym zadecydowały względy praktyczne- nie chciałabym przez swoje niedbalstwo (pewnie kładłabym ją nie tak jak trzeba) powyginać ząbków. Po pierwszym uzyciu Tangle Teezera czułam się rozczarowana. Zdaję sobie sprawę z tego, że powodem rozczarowania były zbyt wielkie oczekiwania. Poza tym wydaje mi się, że to jak ocenimy TT jest w bardzo dużej mierze zależne jest od tego jakiej szcztoki używałyśmy poprzednio. Ja od ponad roku używam szczotki i grzebienia z The Body Shop i jestem z tego duetu zadowolona. Jednak prawdą jest, że TT dobrze radzi sobie z moimi kołtunami na głowie. Po raz pierwszy od bardzo dawna rozczesywanie włosów nie jest już dla mnie czymś strasznym :

St. Ives- scrub

Ten scrub nie był moim odkryciem- poleciła mi go moja ukochana Siostra. Żałuję tylko, że tak długo czekałam żeby go kupić, To jest produkt, którego szukałam. Ma w sobie dużo drobinek, które są na tyle ostre, że zostawiają moją skórę wspaniale gładką, ale przy tym jej nie podrażniają. Stosuję go co drugi dzień przez chwilę delikatnie wmasowując scrub w skórę twarzy, a raz w tygodniu biorę się za to dokładniej i trwa to troszkę dłuzej po czym nakładam maseczkę. Raz podczas choroby odstawiłam scrub na jakiś tydzień (wiecie zatkany, czerwony, obdarty nos i scrub nie wydawały mi się dobrym połączeniem) i wtedy zobaczyłam, że moja cera jest bez życia, zszarzała i 'smutna'. Naprawdę uważam, że ten produkt sprawia, że moja twarz jest promienna :) Zalety : -rewelacyjnie wygładza skórę -przyjemny, delikatny zapach -wydajny -dobrze oczyszcza -ma w sobie dużo drobinek -skóra po nim wygląda promiennie i zdrowo -nie wysusza -nie podrażnia Wady : -jak

Timotei Pure, 2in1, Normal to Greasy hair.

Jakiś czas temu używałam szamponu z Timotei i pamiętałam, że bardzo ładnie oczyszczał mi moje przetłuszczające się włosy. Powędrowałam do drogerii, a tam niespodzianka- nowa wersja szamponu, który teraz wg zapewnień producenta nie ma w sobie parabenów, silikonów czy kolorantów. Jakby tego było mało do wyprodukowania opakowania użyto mniej plastiku i  może być w pełni recyklingowane.   Czytałam (przed chwilą :) ) recenzje i ze zdziwieniem zauważyłam, że większość osób wychwala właściwości oczyszczające tego szamponu. Szampon ten jest przeznaczony do włosów normalnych i przetłuszczających się. Kobitki, które pisały te wszystkie pochwalne opnie chyba mają włosy normalne, bo ja mam przetłuszczające się i mogę z pewnością stwierdzić, że ten szampon nie radzi sobie z ich oczyszczeniem. Już po pierwszym użyciu, susząc włosy zauważyłam, że są one w dalszym ciągu przetłuszczone. Cóż skończyło się na tym, że przy każdym użyciu myłam głowę 2 razy... Nie mam zamiaru kupować tego pro

Batiste, suchy szampon.

Zacznę od swojej specjalności czyli narzekania :) otóż moje włosy przetłuszczają się w mgnieniu oka. Farbowałam włosy przez ponad 10 lat, a farbowanie jak wiadomo lubi włosy przesuszyć, więc nie było aż tak źle. Jakieś półtora roku temu zdecydowałam się na powrót do swojego naturalnego koloru. Po długotrwałym zapuszaniu połączonym z podcinaniem prawie całkowicie udało mi się pozbyć farbowanej części. Przyszła za to kolej na niesamowite przetłuszczanie się. Generalnie mogłabym je myć każdego ranka- piszę ranka, bo nawet, gdy umyję włosy wieczorem rano już są dość nieświeże- ale staram się to częste mycie ograniczać. Ratunkiem dla mnie jest suchy szampon Batiste. Używam go na drugi dzień po umyciu, gdy włosy są już w tragicznym stanie lub po spędzeniu dłuższego czasu z czapką na głowie, gdy potrzeba im odświeżenia. Muszę się przyznać, że nie używałam suchych szamponów z innych firm, bo taka już jestem, że jeśli znajdę produkt, który jest dla mnie dobry to przy nim pozostaje. Uważ

La Roche-Posay Effaclar Tonik.

Dzisiaj chciałam Wam przedstawić produkt, który pomaga mi walczyć z moimi porami wielkości wulkanicznych kraterów. Kupiłam go po uprzednim przeczytaniu wielu pozytywnych opinii na stronie Boots'a. Toniku (Astringent Lotion Micro-Exfoliant) od La Roche-Posay z serii Effaclar używam od połowy listopada i zużyłam ok. 2/3 butelki, więc myślę, że po takim czasie mogę powiedzieć jak oddziaływuje na moją twarz. Tonik używany regularnie naprawdę widocznie zwęża moje pory. Również je oczyszcza i zapobiega ich zatykaniu co jest u mnie dość widoczne. Jedynym minusem jest zapach- po otworzeniu butelki byłam zszokowana, tonik po prostu śmierdzi spirytusem! Rozumiem, że ma alkohol w składzie, ale nie spodziewałam się tak intensywnego zapachu. Mimo wszystko nie wysusza mi skóry, po użyciu pozostawia mnie z uczuciem dobrze oczyszczonej, odświeżonej i lekko napiętej skóry.  Zalety: -zwęża pory -dogłębnie oczyszcza skórę -odświeża skórę -przeciwdziała zatykaniu się porów -

Diorshow Waterproof Mascara

Do dzisiejszego posta nie dołączę zdjęcia, bo wymienionej w tytule maskary pozbyłam się po tym jak bardzo pięknie i malowniczo uczuliła moją siostrę. Kupiłam Diorshowa podczas poszukiwań maskary, która nie będzie zostawiała mi 'odbitek' na górnej powiece. Jestem nieszczęśliwą posiadaczką głęboko osadzonych oczu i odbijające się rzęsy są moją zmorą. Bardzo więc mądrze (przynajmniej wtedy tak myslałam) stwierdziłam, że jeśli tusz będzie wodoodporny to nie będzie zostawiał nieestetycznych śladów. Cóż za błąd! Owszem maskara wodoodporna charakteryzowała się tym, że po wejściu z umalowanymi rzęsami pod prysznic nie wyszłam rozmazana, ale w ciągu dnia 'odbicia' dalej powstawały. Jakby tego było mało szczoteczka to najlepszych nie należała i ciężko było mi się umalować nie zostawiając zapaćkanych oczu ( i to nie ze względu na to, że nie potrafię malować się dużymi szczoteczkami, bo używam jeszcze większych ). Moje rzęsy nie były ani specjalnie wydłuzone, ani podkręcone, ani