Do napisania o tym szeroko rozsławionym tuszu zabierałam się od dawna, ale musiałam poczekać na chłodniejsze dni i dopiero teraz czuję, że jestem gotowa to przedstawienia swojej opinii. Na They're Real natknęłam się podczas poszukiwań maskary, która dawałaby efekt dość mocno podkreślonych rzęs. Miniatura tuszu była akurat w tamtym momencie dodatkiem, do którejś z gazet co było mi bardzo na rękę- byłam przekonana, że po wypróbowaniu miniaturki po jakimś czasie wielce zachwycona nabędę opakowanie pełnowymiarowe. Tusz wyposażony jest w silikonową szczoteczkę, która zakończona jest... maczugą- co tak na marginesie od razu skojarzyło mi się z dinozaurami. *źródło* Tak, nie mylicie się- to jest końcówka szczoteczki, którą przyczepiłam Ankylozaurowi :) A szczoteczka w całości, już bez głupich żartów, przedstawia się następująco Czasem działa mi na nerwy fakt, że momentami zbiera zbyt dużo produktu i podczas aplikacji drugiej warstwy łatwo o efekt ...
Mała Ania w Wielkiej Brytanii.