I niech mi nikt nie mówi, że sam nie ma swoich przyzwyczajeń czy dziwactw, bo możecie obiecywać ile chcecie, a i tak Wam nie uwierzę ;) Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście i Wy się podzieliły swoimi małymi 'sekretami'- w komentarzach czy też na swoich blogach.
Nie przedłużając zbytecznie oto one- niektóre zupełnie niedorzeczne, inne całkiem przydatne
2. Demakijaż.
Najbardziej przydatne przyzwyczajenie (czy też natręctwo, zwał jak zwał :P). Nigdy nie wybiorę się do łóżka jeśli wcześniej nie zmyłam makijażu i nie przetarłam twarzy tonikiem! Nawet ponad 10 lat temu, gdy wracałam wesoło nad ranem z imprezy szybko pozbywałam się 'tapety' a wraz z nią wszystkiego co się na niej nagromadziło... Jeśli położę się do łóżka z makijażem dosłownie zaczynam czuć jak moja cera się dusi pod całą warstwą kosmetyków i kurzu nagromadzonego na niej podczas całego dnia. Poza tym dochodzi do mnie, że już samo zmycie makijażu nic nie da, bo jak już przytuliłam zabrudzone policzki do poduszki to i poszewkę trzeba zmienić- lepiej więc zaoszczędzić sobie zachodu i od razu oczyścić buźkę!
Tak na marginesie- czy słyszałyście o kobiecie, która w ramach eksperymentu nie zmywała makijażu przez miesiąc?! Nie dość, że go nie zmywała to jeszcze rano na ten cały brud nakładała kolejną warstwę. Jeśli macie ochotę o tym przeczytać i zobaczyć fotki odsyłam Was tutaj
--> http://kobieta.wp.pl/kat,26369,title,Co-spanie-w-makijazu-robi-z-twoja-skora,wid,15851337,wiadomosc.html
3. Krem na noc.
Kolejne małe dziwactwo połączone z przyzwyczajeniem, które jest czymś pozytywnym. Nie zasnę jeśli nie użyłam kremu na noc! Będę leżeć odczuwając jak ściąga mi się na twarzy sucha, nienawilżona skóra. Więc choćbym była nie wiem jak padnięta i tak użyję kremu na noc!
4. Mydło

5. Używanie dezodorantów zapachowych i perfum jednocześnie.
I to jest coś z czego nie zdawałam sobie sprawy aż do... dzisiaj! A cóż ja na to poradzę, że wolę pachnieć niż śmierdzieć? Sprawa przedstawia się następująco- używam antyperspirantów, które chronią mnie przed poceniem, jednak często gęsto pod pachami robi się po prostu ciepło i jeśli popsikamy się również dezodorantem zapachowym to jego woń zaczyna się uwalniać. Jednak zanim to się stanie po prostu nie pachnę, więc używam również perfum. Wychodzi na to, że przy cieplejszej temperaturze pachnę różnymi zapachami- bo często gęsto ciężko jest dobrać idealnie dezodorant do perfum.
Nie przedłużając zbytecznie oto one- niektóre zupełnie niedorzeczne, inne całkiem przydatne
MOJE KOSMETYCZNE PRZYZWYCZAJENIA I DZIWACTWA
1.Balsamy.
Czyli o tym jak ich nie używam. Mimo że mam miękką i delikatną w dotyku skórę nie przepadam za używaniem balsamów, olejków i maseł do ciała. Owszem zdarzają się okresy, w których zmuszam się co codziennego, upierdliwego wcierania, ale naprawdę tego nie cierpię. Najczęściej wklepuję coś w łydki (które są moją problemową strefą) zahaczając przy okazji o uda i pośladki i na tym się moja balsamowa pielęgnacja kończy. Sama nie wiem czy to niechęć czy po części również lenistwo, ale często gęsto kończy się na tym, że muszę różnego rodzaju specyfiki powyrzucać, bo zbyt długo zalegają w łazienkowej szafce.
Czyli o tym jak ich nie używam. Mimo że mam miękką i delikatną w dotyku skórę nie przepadam za używaniem balsamów, olejków i maseł do ciała. Owszem zdarzają się okresy, w których zmuszam się co codziennego, upierdliwego wcierania, ale naprawdę tego nie cierpię. Najczęściej wklepuję coś w łydki (które są moją problemową strefą) zahaczając przy okazji o uda i pośladki i na tym się moja balsamowa pielęgnacja kończy. Sama nie wiem czy to niechęć czy po części również lenistwo, ale często gęsto kończy się na tym, że muszę różnego rodzaju specyfiki powyrzucać, bo zbyt długo zalegają w łazienkowej szafce.
2. Demakijaż.
Najbardziej przydatne przyzwyczajenie (czy też natręctwo, zwał jak zwał :P). Nigdy nie wybiorę się do łóżka jeśli wcześniej nie zmyłam makijażu i nie przetarłam twarzy tonikiem! Nawet ponad 10 lat temu, gdy wracałam wesoło nad ranem z imprezy szybko pozbywałam się 'tapety' a wraz z nią wszystkiego co się na niej nagromadziło... Jeśli położę się do łóżka z makijażem dosłownie zaczynam czuć jak moja cera się dusi pod całą warstwą kosmetyków i kurzu nagromadzonego na niej podczas całego dnia. Poza tym dochodzi do mnie, że już samo zmycie makijażu nic nie da, bo jak już przytuliłam zabrudzone policzki do poduszki to i poszewkę trzeba zmienić- lepiej więc zaoszczędzić sobie zachodu i od razu oczyścić buźkę!
Tak na marginesie- czy słyszałyście o kobiecie, która w ramach eksperymentu nie zmywała makijażu przez miesiąc?! Nie dość, że go nie zmywała to jeszcze rano na ten cały brud nakładała kolejną warstwę. Jeśli macie ochotę o tym przeczytać i zobaczyć fotki odsyłam Was tutaj
--> http://kobieta.wp.pl/kat,26369,title,Co-spanie-w-makijazu-robi-z-twoja-skora,wid,15851337,wiadomosc.html
3. Krem na noc.
Kolejne małe dziwactwo połączone z przyzwyczajeniem, które jest czymś pozytywnym. Nie zasnę jeśli nie użyłam kremu na noc! Będę leżeć odczuwając jak ściąga mi się na twarzy sucha, nienawilżona skóra. Więc choćbym była nie wiem jak padnięta i tak użyję kremu na noc!
4. Mydło
O co dokładnie chodzi z tym mydłem? Otóż nie kupię mydła jeśli na opakowaniu nie znajdę napisu o tym, że zabija 99,9% bakterii. Jakiś czas temu Martin kupił mydło do rąk bez takiego napisu i ciągle miałam wrażenie, że moje ręce są niedomyte... Na szczęście (!) kot zrzucił je z umywalki, opakowanie pękło, a zawartość się wylała, a ja pobiegłam kupić nowe (które nie dość, że ma napis 'kills 99.9% of bacteria' to jeszcze pachnie żelkami o smaku coli!!!)
I to jest coś z czego nie zdawałam sobie sprawy aż do... dzisiaj! A cóż ja na to poradzę, że wolę pachnieć niż śmierdzieć? Sprawa przedstawia się następująco- używam antyperspirantów, które chronią mnie przed poceniem, jednak często gęsto pod pachami robi się po prostu ciepło i jeśli popsikamy się również dezodorantem zapachowym to jego woń zaczyna się uwalniać. Jednak zanim to się stanie po prostu nie pachnę, więc używam również perfum. Wychodzi na to, że przy cieplejszej temperaturze pachnę różnymi zapachami- bo często gęsto ciężko jest dobrać idealnie dezodorant do perfum.
Więcej grzechów nie pamiętam! Przynajmniej nie na chwilę obecną :) Teraz pozostaje mi czekać na to żeby się dowiedzieć jak sprawy się przedstawiają u Was!
Całuję i życzę rewelacyjnej soboty! (a jak nie super imprezowej to chociaż lepszej niż moja, bo ja siedzę w domu chora :( )
Najbardziej przemawia do mnie twoje dziwactwo z demakijażem :) gdyż mam to samo jeśli chodzi o zmywanie makijażu i mycie zębów. Mogę wrócić po 12 godzinach fizycznej pracy i zasypiać na stojąco a moja podświadomość wyświetla mi wszytskie "pomarszczone" i "szczerbate" obrazki jakie w życiu widziałam.
OdpowiedzUsuńW sumie z zębami też mam podobnie- tylko ja od razu czuję jakie są 'chropowate' i nagle zaczynają mnie pobolewać :)
UsuńU mnie demakijaż to podstawa i mogę padać na nos, a cały rytuał od początku do końca :)))
OdpowiedzUsuńDezodorantów nie używam, wyłącznie kulki więc perfumy nie kolidują z nimi, dobieram raczej mgiełki w o tych samych nutach zapachowych.
Moim dziwactem jest nałogowe kupowanie nowej flaszki perfum jak tylko widzę ubytek ok. 1/4 zawartości :)
Ja swojego 'zapachowego' dziwactwa nie dostrzegałam- dzisiaj wytknęła mi je Siostra jak się jej przyznałam nad jakim postem pracuję -.-
UsuńJeśli chodzi o perfumy to u mnie nie ma paniki- kupuję nowe dopiero jak stare sięgają dna (czyli już niedługo wybiorę się na zakupy, bo moje DKNY po pierwsze się kończą, a po drugie zupełnie nie pasują do jesiennej aury).
U mnie taką tendcję zauważył mąż :) także chyba najszybciej wyłapie to Nasze otoczenie :D
UsuńChyba większość z Nas ma swoje kosmetyczne przyzwyczajenia :)
OdpowiedzUsuńA jakie są Twoje?
UsuńTo co dla nas jest czymś normalnym przez kogoś innego może być odbierane jako dziwactwo- czasem nawet sobie nie zdajemy z tego sprawy :)
Mam tak samo, nie pójdę spać bez dokradnie zmytego makijażu, nie ma szans. A co do przyzwyczajeń po każdym myciu dłoni krem musi być. Tony kremów idą :P
OdpowiedzUsuńPo KAŻDYM? Wow, tym oto sposobem zdradziłaś nam na co wydajesz większość pieniędzy ;) Szkoda, że nie masz bloga- wiedziałabym do kogo zaglądać w razie poszukiwań recenzji kremów, bo ostatnimi czasy trafiam na same kiepskie...
UsuńTak po każdym. Tak się przyzwyczaiłam, że nie wytrzymam po umyciu dłoni bez kremu, bo mam wrażenie że suche na wiór. Najbardziej lubię kremy z mocznikiem i polecam ;) nie wiem do jakich marek masz dostęp w UK, ale może w aptece znajdziesz coś. Żeby było choć 5-10% mocznika ;)
UsuńDziękuję :* Niedługo będę miała trochę wolnego, więc będzie czas na poszukiwania :)
Usuńno to ja dodam coś od siebie w odniesnieu do Twoich zwyczajów... :)
OdpowiedzUsuń1. ja się balsamuję codziennie, mimo, że moja skóra ciała sucha nie jest [czy to zasługa lat tego nawyku?] i aż źle się czuję sama ze sobą, kiedy się nie nabalsamuję [czuję się tak, jakbym się nie umyła].
2. demakijaż to u mnie pierwsza czynność po powrocie do domu np. z pracy, kiedy już wiem, że tapeta mi do niczego niepotrzebna. zwykle myję po demakijażu buzię jeszcze 2 razy, bo wg mnie jest niedomyta [nawyk wyniesiony ze szkoły].
3. zawsze używam kremu przynajmniej 2 razy dziennie, rano i wiczorem, czasami również w ciągu dnia po raz kolejny [np. gdy biorę prysznic po siłowni, etc.]. krem musi byc, jak i wcześniej tonik, serum, krem po doczy i cała gama mazideł. ja na gębie nie oszczędzam! ;)
4. mydło - nie przywiązuje do niego większej wagi, bo i tak zazwyczaj myję ręce 2 razy. ale lubię mieć żele i chusteczki antybakteryjne pod ręką [w szafce nocnej, w torebce - nigdy nie wiadomo, kiedy się przydadzą].
5. ja też używam różnych anty i później perfum, ale nikt mi jeszcze nie zwrócił uwagi, że dziwnie pachnę :) ani sama nie wyczułam, a węch mam jak pies policyjny [wina ostrej krótkowzroczności, jakiś zmysł musi być wyczulony] ;)
to by było na tyle jeżeli chodzi o mnie, może sama pomyślę o swoich dziwactwach i napiszę posta :)
ps. właśnie wróciłam z pracy -> nie z imprezy! :)
UsuńWłaśnie miałam napisać, że znowu szalejesz po nocach ;)
UsuńTo z wyostrzonym zmysłem węchu przy krótkowzroczności to prawda! Też tak mam przy -6...
Minęłyśmy się z powołaniem- trzeba było wstąpić do policji! :D
Kochana, jeśli chodzi o demakijaż oraz używanie kremu na noc to nie jest to dziwactwo, lecz podstawa!
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie życia bez jednego i drugiego ;-)
Ja mam takie dziwactwo, że muszę mieć kilka rodzajów żeli po prysznic, które używam w zależności od nastroju. Czasem wolę takie neutralnie pachnące, czasem owocowe, a czasem korzenne. To jest takie moje małe dziwactwo, ktore teraz na szybkiego przyszło mi do głowy ;-)
Pozdrawiam!
Ja tak nie szaleję, starczą mi 2- jeden pobudzający (po siłowni i na rozbudzenie w leniwe poranki), drugi kremowy o delikatnym zapachu na wieczór :)
UsuńBuźka!
Jeśli chodzi o demakijaż, to jest to także moje dziwactwo/natręctwo :) Muszę (!) dokładnie oczyścic skórę, bo inaczej nie zasnę :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że wiele z nas jest szczęściarami i posiada nawyk zmywania makijażu :) U mnie tak jak u Ciebie ma to wymiar natręctwa :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTez nie usne z makijażem i takze uzywam antyperspirantu czy dezodorantu plus perfumy xD
OdpowiedzUsuń