Przejdź do głównej zawartości

Llanberis, Walia. (Uwaga dużo, amatorskich zdjęć)

Minął już prawie tydzień od powrotu z Walii i przyznam się Wam, że dobrze było chociaż na chwile ‘odciąć się’ od wirtualnej rzeczywistości  Ok,może nie odciełam się kompletnie, ale zdecydowanie ograniczyłam czas przesiadywania w sieci. W takich momentach człowiek jest zszokowany tym ile nagle czasu ma na wszystko!


Mieszkacie w UK? Nie byliście w Snowdonii? Na co jeszcze czekacie?!



Jadąc do Walii postanowiliśmy wejść na Snowdon i z racji tego chcieliśmy się zatrzymać w miejscu, z którego będziemy mieli łatwy dostęp do szlaku. Padło na uroczą wioskę Llanberis, położoną nad jeziorem, które obeszliśmy już pierwszego dnia- mój Ukochany uparł się, ze chce powędkować (dobrze, ze nie jest naszym żywicielem bo umieralibyśmy z głodu w męczarniach) . Jeśli kogoś łowienie ryb interesuje mogę udzielić takich oto informacji- wszystkie potrzebne pozwolenia można kupić na poczcie, która znajduje się przy głównej ulicy.

Oczywiście nie mogło być inaczej- jak widzicie podczas naszej wędrówki było dość mgliście.











Niektóre rzeczy znalezione podczas naszego spaceru wydawały się troszkę niepokojące. A może Wam kojarzy się to z czymś miłym? Np. z Babcią-Wierzbą z bajki 'Pocahontas'?


 Ok, wiem- wandalizm. Jednak kilka miłych napisów wywołujących uśmiech na twarzy chyba jeszcze nikomu nie zaszkodziło? Umieszczone na kamieniach, przy brzegu jeziora.









Llanberis
Samo Llanberis, mimo ze jest małe ma wszystko czego będzie potrzebowali w czasie aktywnego urlopu- widziałam przynajmniej 3 sklepy, w których można było zaopatrzyć się w rożnego rodzaju buty, plecaki, linki do wspinaczki I wszystko o czym jeszcze pomyślicie  ze byłoby warte kupienia przed wybraniem się w góry  Oczywiście znajdziecie również nieduże sklepy spożywcze  bankomaty, puby, lodziarnie i przybytki typu fast food.







Jak dojechać do Llanberis z Birmingham przy użyciu transport publicznego?

Oczywiście nie ma bezpośredniego połączenia- my zdecydowaliśmy się na opcje 
Birmingham-->Bangor-->Llanberis.
Z Bham do Bangor dojechaliśmy pociągiem (2.5 godziny jazdy; ceny biletów  bardzo zróżnicowane  najtańsze połączenia można znaleźć wczesnym rankiem lub późnym wieczorem). Jeśli chcecie po drodze uzupełnić zapasy w Bangor, 10 minut od stacji znajduje się Asda i Morrisons.
Tuz przy stacji znajduje się przystanek autobusowy, z którego autobusem 85 lub 86 można dostać się do Llanberis (bilet w jedna stronę  dla jednej osoby to koszt £3).  Przygotujcie się na długą (ponad godzinna) i zawiłą drogę. Najlepsze co możecie zrobić to wygodnie rozsiąść się w fotelu i nacieszyć oczy widokami 

Zakwaterowanie w Llanberis.

Jak już Wam wcześniej wspominałam mieliśmy zamiar zatrzymać się na polu namiotowym. Jak postanowiliśmy tak tez zrobiliśmy  Cena? W tygodniu płacimy £6/za noc/ za osobę. Na miejscu mamy dostęp do podstawowych udogodnień- prysznice, toalety i pomieszczenie wyposażone w pralkę, suszarkę do ubrań i mikrofalówkę  Spragnieni? Na zewnątrz znajdziemy kran z przefiltrowaną wodą- wystarczy podstawić butelkę :) Od gospodarzy można również kupić świeże jajka i drewno na rozpalenie ogniska. Oczywiście jeśli liczycie na luksusy radzę szybko zejść na ziemie, zdjąć korony z głów i po prostu cieszyć się bliskością natury.

 Takie widoki czekały na nas po wyjściu z namiotu :)







Oczywiście nie każdy ma ochotę na przezywanie namiotowych przygód. I to właśnie na ta grupę ludzi czeka mnóstwo B&B (Bed&Breakfast) gęsto usianych przy głównej ulicy.


Podsumowując- jestem zachwycona! Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości uda nam się znów wybrać pod namiot, tym razem może w inne miejsce Snowdońskiego Parku Narodowego.

Byliście? Macie zamiar się wybrać?

Dobrej nocy! 

Komentarze

  1. Fantastyczne zdjęcia i super relacja ♥ Znam tylko Cardiff i zamierzamy tam jeszcze się wybrać, a teraz przede mną dwa tygodnie w Lake District ♥

    Namiot to dla mnie :P Muszę mieć normalne warunki w sensie łazienka itd. :))) Wygodnicka jestem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam wrażenie, że jestem prawdziwym podróżnikiem przychodząc na pole namiotowe taszcząc swój przybytek na plecach :)W takim miejscu łatwiej jest też się z kimś zintegrować- siedzenie przy ognisku czy rozbijanie namiotu ramie w ramie jest jednak bardziej łączące niż przemknięcie do swojego wynajętego pokoju ;) Ale nie wiem czy byłabym w stanie przetrwać w ten sposób dłuższy czas...
      Lake District! Tam też już się rozglądałam za czymś ciekawym :)

      Usuń
  2. Pieknie tam! Chociaz ta kamienna "brama" z twarza dla mnie jest raczej przerazajaca, mialabym koszmary! ;)
    Szkoda, ze nie mieszkam w Anglii, ale na szczescie tutaj rowniez mamy mnostwo przepieknych parkow. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze to nie narzekać, że tam gdzie jesteśmy 'nie ma gdzie pojechać, nie ma co zobaczyć'- często to słyszę mieszkając w UK. A tu nawet jeśli nie posiadasz samochodu można dostać się praktycznie wszędzie i zobaczyć mnóstwo rzeczy zapierających dech w piersiach :)

      Ta brama to mnie o dreszcze przyprawiła! o.O

      Usuń
  3. Hej były juz wyniki konkursu ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malut Ka wyniki pojawia sie 31 sierpnia. W tej chwili jak najbardziej mozna w dalszym ciagu probowac szczescia- post konkursowy wyswietli sie po kliknieciu na obrazek sylwetki mezczyzny ze znakiem zapytania :) powodzenia!

      Usuń
  4. Pięknie! Jak ja lubię takie miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, że wycieczka się udała, widoki są niesamowite! A te miłe napisy na kamieniu... już wolę takie, niż wszystkie możliwe imiona lub niecenzuralne zwroty :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie byłam w Uk, ale chciałabym kiedyś się wybrać bo wiele tam regionów gdzie jest pięknie, zielono i wygląda spokojnie ;) Uk znam jedynie ze zdjęć. Może kiedyś się wybiorę, ale z kimś bo sama do obcego kraju bym się bała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kimś lub do kogoś :) bo jest nas tutaj sporo. Jeśli ma się tutaj kogoś znajomego warto to wykorzystać!

      Usuń
    2. Niestety znajomego nie mam, a przydało by się bo wiem jak drogo jest w uk z mieszkaniem.

      Usuń
  7. Snowdon mam juz zdobyty ;) ale od innej strony wchodzilismy ;)
    fajne to miasteczko,nigdy nie bylam a szkoda ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam trafila sie taka paskudna pogoda, szczegolnie przy schodzeniu, ze odechcialo mi sie gor na jakis czas...

      Usuń
  8. A co do Lake District to polecam wyprawe bo warto! jest mnostwo pieknych miejsc ;)
    z Birmingham masz tez blisko do Peak District, a jak uwielbiasz szlaki to jest tam gdzie pochodzic!

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. Pięknie, ale łażenia po górach odechciało mi się na dłuższy czas... W lecie znowu będę się chciała wybrać pod namiot, tym razem może już gdzie indziej.

      Usuń
    2. Ja mam jedno ukochane miejsce do którego zawsze chce jeździć na słowo "dłuższa wycieczka".
      Gdyby życie było książką i przyszłoby mi "zaczynać wszystko od nowa" czy też "rozpocząć nowy rozdział" (choć mam nadzieje, że nic takiego tragicznego mi się nie przydarzy), albo po prostu gdybyśmy z Majlordem mieli więcej odwagi, żeby rzucić wszystko w cholerę, to tylko tam...

      Mam nadzieję, że nie uznasz tego za spam... Tutaj wstawiałam zdjęciowe relacje:
      http://sweet-like-cola.blogspot.co.uk/2013/05/pozegnanie-z-morzem-lulworth-cove-i.html
      http://sweet-like-cola.blogspot.co.uk/2012/08/lullworth-cove-i-durdle-door-podrozowo.html
      http://sweet-like-cola.blogspot.co.uk/2011/05/durdle-door.html

      Wybierz się koniecznie jeśli potrzebujesz klifów i morza...
      Najbardziej mi żal, że już wyjeżdżam i więcej tego nie zobaczę... :((

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego zdecydowałam się na powrót do naturalnego koloru włosów i jak to zrobiłam? (Duuuużo czytania!)

Do zrobienia posta włosowego zbierałam się od dłuższego czasu. Na początku miałam zamiar pokazać Wam jak wyglądały moje włosy na przestrzeni lat, jednak po przejrzeniu zdjęć i przemyśleniu tematu zrezygnowałam. Jak wspominałam kiedyś na swoim facebookowym profilu, żeby pokazać Wam transformacje moich włosów musiałabym podzielić się sporą ilością prywatnych zdjęć. Nieczęsto zdarzało się robić fotki po farbowaniu czy wizycie u fryzjera, więc pozostały zdjęcia z urlopów/imprez/spotkań, których nie chcę tu pokazywać, bo to byłoby dla mnie przekroczeniem pewnej granicy. Podjęłam decyzję o pokazaniu Wam kilku zdjęć i napisaniu o tym dlaczego zdecydowałam się na powrót do naturalnego koloru włosów, który wiele osób nazywa mysim blondem. Przy okazji powiem Wam, że ten post siedział w roboczych prawie pół roku.

La Roche-Posay, Effaclar Duo w mojej walce z trądzikiem.

Po raz kolejny długo zwlekałam z podejściem do napisania posta. Jakiś czas temu miałam wielką ochotę pokazać Wam jak zmieniały się moje włosy, ale koniec końców wystraszyłam się dzielenia zdjęciami robionymi w różnych okresach mojego życia. Bałam się, że mogłabym przekroczyć granicę i pokazać zbyt wiele. Temat włosów został odłożony/ zawieszony do odwołania, a ja postanowiłam napisać o kremie Effaclar Duo. Miałam kiedyś sporo zdjęć swojej twarzy pozbawionej makijażu, ale tak zawsze wychodziło, że je kasowałam i uchowały się może cztery z okresu, gdy cera wyglądała nieciekawie. Nie chcę ich wklejać w tym poście i muszę przyznać, że ogólnie ciężko jest mi się nimi dzielić, ale wstawię linka. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy lubi oglądać tego rodzaju 'świństwa', więc pamiętajcie, że klikacie na własną odpowiedzialność ;) Na początek może opowiem Wam pokrótce jak przedstawiały się u mnie trądzikowe przeboje. Miałam mnóstwo zaskórników, wyskakiwały mi bolące gule, a wszystk

Co Was może zaskoczyć po przeprowadzce do Anglii. Moja subiektywna lista angielskich mieszkaniowych dziwactw :)

Kiedyś już wspominałam o tym, że nie mam zamiaru zamykać swojego bloga w kategorii kosmetycznej, jednak wpisów o innej tematyce jest tu jak na lekarstwo. Generalnie nawet nie jestem w stanie powiedzieć Wam dlaczego tak się stało, bo tematów, o których chciałabym napisać jest sporo. Teraz więc już na początku Nowego roku przychodzę do Was z czymś co nazywam 'angielskimi dziwactwami' czyli rzeczami, które mnie zupełnie w Anglii zaskoczyły- jedne wywoływały uśmiech na twarzy, inne nawet po tylu latach w dalszym ciągu mnie irytują. Proszę się nie oburzać, bo dzisiejszy post nie ma na celu wyśmiewania czy krytykowania czegokolwiek. Jestem pewna, że obcokrajowcy przyjeżdżający do Polskich również mogliby stworzyć podobną listę, bo jak wiadomo 'co kraj to obyczaj' i to co dla nas wydaje się czymś oczywistym może zadziwić niejednego przybysza :) Dzisiaj postanowiłam skupić się na dziwactwach mieszkaniowych. 2 krany - jeden z gorącą, drugi z zimną wodą. To jedna z tych