Przejdź do głównej zawartości

Szampon, który zdziałał cuda :)

W przeszłości już się Wam żaliłam na problemy ze skóra głowy- po użyciu nieodpowiedniego kosmetyku robiła się czerwona, dostawałam łupieżu, nałogowo ją drapałam plus strasznie mi się przetłuszczała. Kiedyś wspominałam w jednym z postów o walce z przetłuszczającą się skórą głowy- *KLIK* Oczywiście stosowanie wszystkich punktów, które tam wymieniłam jest stosunkowo proste. Szybko okazało się, że najwięcej problemów sprawia mi znalezienie odpowiedniego szamponu. Z szamponów typowo drogeryjnych zrezygnowałam już jakiś czas temu, wzięłam się za testowanie szamponów Dr Organic. Przez długi czas zachwycona byłam szamponem różanym z tej serii, jednak nie pomagał w poskromieniu przetłuszczania się. I tak oto, któregoś pięknego dnia natrafiłam na dobre opinie o szamponie Klorane na bazie mleczka z owsa.




Po szybkim przejrzeniu opinii na Amazonie szampon powędrował do koszyka (niestety Amazon to jedyne miejsce w UK, w którym go znalazłam).

Opakowanie- tutaj nie ma żadnego wydziwiania, produkt zamknięty jest w małej buteleczce z twardego, przeźroczystego plastiku, zamykanej na zatrzask, która znajduje się w kartoniku. Tego typu opakowania trafiają w moje gusta- widzę ile zostało mi jeszcze produktu, a zakrętka nigdzie mi nie spada jak to zwykle bywa z tymi odkręcanymi :) W opakowaniu oprócz butelki z szamponem znajdziemy również ulotkę przedstawiającą inne produkty z oferty Klorane.





Zapach+konsystencja- pozostawia niestety wiele do życzenia. Mocno mydlany, na szczęście po umyciu włosów praktycznie niewyczuwalny. Konsystencja dość lejąca się, ale nie wodnista. Pieni się średnio, ale tak naprawdę nie potrzeba zbyt wiele produktu do bardzo dokładnego oczyszczenia przetłuszczonych włosów.



Działanie
Bardzo dobrze oczyszcza nawet bardzo przetłuszczone włosy. Nie podrażnia skóry głowy (nie ma mowy o żadnych zaczerwienieniach), niestety czasem dostaję po nim delikatnego łupieżu. Włosy są dobrze oczyszczone i sypiące się, ale niestety bez zastosowania odżywki ciężko je rozczesać i nie są tak błyszczące jak były po szamponie różanym. Jednak bez mrugnięcia okiem jestem w stanie zapomnieć o wszystkich minusach i niedociągnięciach. Dlaczego? Ponieważ żaden szampon nie pozostawiał moich włosów odświeżonych na tak długo! Poprzednio mój rytuał wyglądał mniej więcej w następujący sposób- sobota rano mycie włosów, niedziela rano psiknięcie przetłuszczonych już włosów suchym szamponem i związanie ich w koński ogon, poniedziałek rano ponowne mycie mocno już przetłuszczonych włosów. Tak to wyglądało od lat. Teraz włosy wyglądają dobrze również na drugi dzień po myciu, psikam je suchym szamponem dopiero na trzeci, a myję je dopiero czwartego dnia i te z Was, które zmagają się z nadmiernym przetłuszczaniem na pewno zrozumieją moje podekscytowanie :)

Jestem zawieziona tym, że nie mogę po prostu wejść do sklepu i wpakować parę produktów do koszyka, ale już niedługo wybieram się do Polski i nie mam zamiaru wracać z pustymi rękoma :D

A jakie są wasze ulubione szampony? Macie problemy i tak jak ja musicie szukać zawzięcie czegoś dobrego czy spisują się u Was również te drogeryjne produkty?

Komentarze

  1. Musze wypróbować, jakiś czas temu jeden z szamponow wywołał u mnie łupież :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie prawie po każdym szamponie prędzej czy później pojawia się łupież... Po tym również na szczęście delikatny. Za to strasznie się dla mnie kończy używanie większości drogeryjnych szamponów -.-

      Usuń
  2. Lubię tą serię, ale muszę jej używać na zmianę z innymi kosmetykami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izis używałaś może szamponów od Klorane z innej serii? Ten mnie tak zachwycił, że mam ochotę wypróbować jeszcze inne i nie wiem od których zacząć :)

      Usuń
  3. Nie używałam jeszcze szamponów tej marki, ale słyszałam o nich sporo dobrych opinii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak długo męczyłam się z częstym myciem włosów, że ten szampon okazał się dla mnie prawdziwym wybawieniem i wybaczam mu wszystkie wady ;)

      Usuń
  4. Moje kudełki sa suche, wiec to raczej nie dla mnie;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z suchymi włosami faktycznie lepiej trzymać się od niego z daleka ;)

      Usuń
  5. Ja na szczęście nie mam problemów z szamponami. Moje włosy tolerują wiele ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nadal myję włosy codziennie...

    OdpowiedzUsuń
  7. To ja muszę go koniecznie znaleźć, bo moje przetłuszczanie włosów osiągnęło punkt krytyczny, już nie mam siły ich codziennie szorować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Milady oprócz szamponu warto również zastosować parę trików- włosy czeszę raz dziennie, ponieważ nie mam zamiaru pobudzać skóry głowy do produkowania jeszcze większej ilości sebum i jeszcze na dokładkę rozprowadzać go po całej długości włosów. Bardzo pomogło mi odpowiednie układanie włosów na noc- przednią część włosów (czy tam grzywkę jak kto woli, kto co ma) upinam w taki sposób - http://polki.pl/work/privateimages/formats/E/32026.jpg żeby włosy nie przylegały do skóry głowy i żeby był 'przewiew' ;) resztę splatam w luźnego warkocza. Polecam!

      Usuń
  8. Ciekawy ten szampon, ale jak wywołuje łupież to nie wiem czy się skuszę ;/

    OdpowiedzUsuń
  9. ojjjj to chyba coś dla mnie! Odkąd jestem w UK moje włosy mają ogromny kryzys, Przetłuszczają się, wypadają, są w strąkach, na końcach suche i tak w zależności od humoru a ja nie mam już sił na nie...naprawdę. Poszukam na Amazon jak tylko wykorzystam zapasy. dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sojna z tej serii jest jeszcze szampon do podrażnionej skóry głowy i on okazał się jeszcze lepszy! Jak już się zbiorę w sobie i wrócę do blogowania to o nim napiszę :)

      Usuń
  10. Ej, a gdzie Ty poszłaś. Wracaj tutaj przecież.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego zdecydowałam się na powrót do naturalnego koloru włosów i jak to zrobiłam? (Duuuużo czytania!)

Do zrobienia posta włosowego zbierałam się od dłuższego czasu. Na początku miałam zamiar pokazać Wam jak wyglądały moje włosy na przestrzeni lat, jednak po przejrzeniu zdjęć i przemyśleniu tematu zrezygnowałam. Jak wspominałam kiedyś na swoim facebookowym profilu, żeby pokazać Wam transformacje moich włosów musiałabym podzielić się sporą ilością prywatnych zdjęć. Nieczęsto zdarzało się robić fotki po farbowaniu czy wizycie u fryzjera, więc pozostały zdjęcia z urlopów/imprez/spotkań, których nie chcę tu pokazywać, bo to byłoby dla mnie przekroczeniem pewnej granicy. Podjęłam decyzję o pokazaniu Wam kilku zdjęć i napisaniu o tym dlaczego zdecydowałam się na powrót do naturalnego koloru włosów, który wiele osób nazywa mysim blondem. Przy okazji powiem Wam, że ten post siedział w roboczych prawie pół roku.

La Roche-Posay, Effaclar Duo w mojej walce z trądzikiem.

Po raz kolejny długo zwlekałam z podejściem do napisania posta. Jakiś czas temu miałam wielką ochotę pokazać Wam jak zmieniały się moje włosy, ale koniec końców wystraszyłam się dzielenia zdjęciami robionymi w różnych okresach mojego życia. Bałam się, że mogłabym przekroczyć granicę i pokazać zbyt wiele. Temat włosów został odłożony/ zawieszony do odwołania, a ja postanowiłam napisać o kremie Effaclar Duo. Miałam kiedyś sporo zdjęć swojej twarzy pozbawionej makijażu, ale tak zawsze wychodziło, że je kasowałam i uchowały się może cztery z okresu, gdy cera wyglądała nieciekawie. Nie chcę ich wklejać w tym poście i muszę przyznać, że ogólnie ciężko jest mi się nimi dzielić, ale wstawię linka. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy lubi oglądać tego rodzaju 'świństwa', więc pamiętajcie, że klikacie na własną odpowiedzialność ;) Na początek może opowiem Wam pokrótce jak przedstawiały się u mnie trądzikowe przeboje. Miałam mnóstwo zaskórników, wyskakiwały mi bolące gule, a wszystk

Co Was może zaskoczyć po przeprowadzce do Anglii. Moja subiektywna lista angielskich mieszkaniowych dziwactw :)

Kiedyś już wspominałam o tym, że nie mam zamiaru zamykać swojego bloga w kategorii kosmetycznej, jednak wpisów o innej tematyce jest tu jak na lekarstwo. Generalnie nawet nie jestem w stanie powiedzieć Wam dlaczego tak się stało, bo tematów, o których chciałabym napisać jest sporo. Teraz więc już na początku Nowego roku przychodzę do Was z czymś co nazywam 'angielskimi dziwactwami' czyli rzeczami, które mnie zupełnie w Anglii zaskoczyły- jedne wywoływały uśmiech na twarzy, inne nawet po tylu latach w dalszym ciągu mnie irytują. Proszę się nie oburzać, bo dzisiejszy post nie ma na celu wyśmiewania czy krytykowania czegokolwiek. Jestem pewna, że obcokrajowcy przyjeżdżający do Polskich również mogliby stworzyć podobną listę, bo jak wiadomo 'co kraj to obyczaj' i to co dla nas wydaje się czymś oczywistym może zadziwić niejednego przybysza :) Dzisiaj postanowiłam skupić się na dziwactwach mieszkaniowych. 2 krany - jeden z gorącą, drugi z zimną wodą. To jedna z tych