Przejdź do głównej zawartości

'Countess'- kapryśna piękność od Barry M.


Na kolekcję Royal Collection czekałam z niecierpliwością i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że się nie zawiodłam :) Zostałam jedynie ponownie utwierdzona w przekonaniu, że Barry M należy i należeć będzie do moich ulubionych marek.

Dzisiaj chciałam Wam przedstawić Countess. Nazwałam ją kapryśną, bo jakby piękna nie była to do najbardziej fotogenicznych niestety nie należy. Na zdjęciach lakier wygląda smutno. W rzeczywistości można dostrzec w niej piękne odcienie fioletu i burgundu. Prawdziwa dama- cudnie się błyszczy, ale nie ma w niej tandety <3






 Przyjaciółka stwierdziła, że (tak jak ja) zazwyczaj nie przepada za ciemnymi kolorami na paznokciach, ale ten ją urzekł. Ja coś czuję, że Countess będzie często gościł na moich pazurkach  tej jesieni.
Lakier zaczyna się ścierać na końcówkach po 3 dniach czyli tak jak 90% lakierów, które posiadam. Jeśli chodzi o krycie tutaj również niczym Was nie zaskoczę- nie mniej, nie więcej, ale potrzebne będą 2 warstwy.




Spotkała mnie za to jedna niespodzianka- i to dosłownie przed 5 minutami :) zmywanie nie jest tak uciążliwe jak to zwykle bywa przy lakierach brokatowo-piaskowych! Oczywiście trzeba trochę potrzeć, ale nie jest źle. Dzisiaj więc mogłam zrezygnować ze słynnego zmywania przy użyciu folii i przed chwilą pomalowałam pazurki kolejnym Barry M z Royal Collection, który zaprezentuję Wam już niebawem.

Dobrej nocy :*

Komentarze

  1. tez czekalam z niecierpliwoscia na ich jesienna kolekcje :) maty tez mi sie bardzo podobaja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maty widziałam na półce, ale nie byłam pewna czy będą się dobrze prezentować na paznokciach.
      Kupiłaś coś z Royal Collection?

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. a dziękuję :) w rzeczywistości prezentuje się jeszcze lepiej!

      Usuń
  3. Wierzę, że w rzeczywistości wygląda jeszcze ładniej!

    OdpowiedzUsuń
  4. *_*

    Mom, please! :D
    Cudny kolor <3

    p.s. Zapraszam Cię do maseczkowej akcji ;) Szczegóły tutaj: http://kres-czasu.blogspot.com/2013/10/pazdziernik-miesiacem-maseczek-2-czyli.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Piekny! bylam dzis na stoisku Barry M i nie widzialam tej kolekcji... za to maty byly i sie skusilam na jeden ;)
    baaardzo superaski ale trzeba maty lubiec ;) ja mat na paznokciach znam od dawna, mam top matujacy z Rimmel i lubie ten efekt na paznokciach

    OdpowiedzUsuń
  6. Być może trochę kapryśny ale idealny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ładny ;) rzadko podobają mi się piaski ale ten jest wyjątkowo ładny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. sliczny, musze sobie sprawic taki :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego zdecydowałam się na powrót do naturalnego koloru włosów i jak to zrobiłam? (Duuuużo czytania!)

Do zrobienia posta włosowego zbierałam się od dłuższego czasu. Na początku miałam zamiar pokazać Wam jak wyglądały moje włosy na przestrzeni lat, jednak po przejrzeniu zdjęć i przemyśleniu tematu zrezygnowałam. Jak wspominałam kiedyś na swoim facebookowym profilu, żeby pokazać Wam transformacje moich włosów musiałabym podzielić się sporą ilością prywatnych zdjęć. Nieczęsto zdarzało się robić fotki po farbowaniu czy wizycie u fryzjera, więc pozostały zdjęcia z urlopów/imprez/spotkań, których nie chcę tu pokazywać, bo to byłoby dla mnie przekroczeniem pewnej granicy. Podjęłam decyzję o pokazaniu Wam kilku zdjęć i napisaniu o tym dlaczego zdecydowałam się na powrót do naturalnego koloru włosów, który wiele osób nazywa mysim blondem. Przy okazji powiem Wam, że ten post siedział w roboczych prawie pół roku.

La Roche-Posay, Effaclar Duo w mojej walce z trądzikiem.

Po raz kolejny długo zwlekałam z podejściem do napisania posta. Jakiś czas temu miałam wielką ochotę pokazać Wam jak zmieniały się moje włosy, ale koniec końców wystraszyłam się dzielenia zdjęciami robionymi w różnych okresach mojego życia. Bałam się, że mogłabym przekroczyć granicę i pokazać zbyt wiele. Temat włosów został odłożony/ zawieszony do odwołania, a ja postanowiłam napisać o kremie Effaclar Duo. Miałam kiedyś sporo zdjęć swojej twarzy pozbawionej makijażu, ale tak zawsze wychodziło, że je kasowałam i uchowały się może cztery z okresu, gdy cera wyglądała nieciekawie. Nie chcę ich wklejać w tym poście i muszę przyznać, że ogólnie ciężko jest mi się nimi dzielić, ale wstawię linka. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy lubi oglądać tego rodzaju 'świństwa', więc pamiętajcie, że klikacie na własną odpowiedzialność ;) Na początek może opowiem Wam pokrótce jak przedstawiały się u mnie trądzikowe przeboje. Miałam mnóstwo zaskórników, wyskakiwały mi bolące gule, a wszystk

Co Was może zaskoczyć po przeprowadzce do Anglii. Moja subiektywna lista angielskich mieszkaniowych dziwactw :)

Kiedyś już wspominałam o tym, że nie mam zamiaru zamykać swojego bloga w kategorii kosmetycznej, jednak wpisów o innej tematyce jest tu jak na lekarstwo. Generalnie nawet nie jestem w stanie powiedzieć Wam dlaczego tak się stało, bo tematów, o których chciałabym napisać jest sporo. Teraz więc już na początku Nowego roku przychodzę do Was z czymś co nazywam 'angielskimi dziwactwami' czyli rzeczami, które mnie zupełnie w Anglii zaskoczyły- jedne wywoływały uśmiech na twarzy, inne nawet po tylu latach w dalszym ciągu mnie irytują. Proszę się nie oburzać, bo dzisiejszy post nie ma na celu wyśmiewania czy krytykowania czegokolwiek. Jestem pewna, że obcokrajowcy przyjeżdżający do Polskich również mogliby stworzyć podobną listę, bo jak wiadomo 'co kraj to obyczaj' i to co dla nas wydaje się czymś oczywistym może zadziwić niejednego przybysza :) Dzisiaj postanowiłam skupić się na dziwactwach mieszkaniowych. 2 krany - jeden z gorącą, drugi z zimną wodą. To jedna z tych