Przejdź do głównej zawartości

Śmierdząca sprawa czyli jakie antyperspiranty chronią mnie w stresowych sytuacjach.




W przeszłości zdarzało się, że poszukując nowych koszul/t-shirtów/bluzek zwracałam wielką uwagę na to czy przypadkiem nie będą na nich widoczne plamy potu... Wszelkie szarości odpadały już na wstępie. Bardzo długo szukałam czegoś co pozwoli mi się cieszyć każdym rodzajem ubrania. Bliskim ideału okazał się Garnier Mineral- zapewniał ekstremalne uczucie suchości, tak ekstremalne, że po jakimś czasie moja skóra była przesuszona i podrażniona, więc poszukiwania trwały dalej. W końcu okazało się, że prawdziwym strzałem w dziesiątkę jest kulka od Vichy.
Wbrew pozorom nie była to miłość od pierwszego użycia. Jak na mój gust antyperspirant od Vichy dość długo się wchłania. Na początku po użyciu go rano szybko się ubierałam i biegłam do pracy. To się absolutnie nie sprawdzało. Teraz już wiem, że kulkę mogę użyć rano tylko jeśli mam czas na spokojne odczekanie aż się wchłonie. Jeśli nie biorę prysznica rano tylko wieczorem to tym lepiej dla mnie (i tak właśnie staram się robić jak najczęściej)! Przez noc antyperspirant ma szansę bardzo dobrze się wchłonąć i następnego nie muszę się o nic martwić. Poza tym wydaje mi się, że im regularniej go używam tym bardziej działa- w końcu na opakowaniu jest napisane, że to kuracja przeciw poceniu się, a jak wiadomo każda kuracja wymaga czasu.
Na dokładkę używam jeszcze zwykłego dezodorantu o ładnym zapachu i żaden stres nie jest mi straszny!

Z życia wzięte: W środę miałam interview o pozycję w mojej firmie, na której bardzo mi zależy i mimo że w pewnym momencie poczułam strużkę potu spływającą mi ze stresu po plecach to pachy pozostały suche :)

Za co pokochałam kulkę od Vichy? 

  • nie zawiera parabenów i alkoholu
  • nigdy nie podrażnił mi skóry- nawet jeśli używałam do bezpośrednio po depilacji/goleniu
  • ma delikatny zapach
  • jest wydajna
  • dzięki niej mogę zapomnieć o nadmiernym poceniu się!


Dopiero przy robieniu zdjęć zorientowałam się, że opis na opakowaniu jest po polsku :)


Dostępność- swoją kulkę kupuję w drogeriach Boots, ale z tego co mi wiadomo w Polsce możną ją zakupić w aptekach i w Superpharm.
 ___________________________________________________________________________________

Czego używam, gdy muszę się 'zabezpieczyć' w biegu? Tutaj na ratunek przeszedł mi antyperspirant w sprayu Dove- Go fresh.  Mimo, że denerwuje mnie jego dość pudrowy i duszący jak dla mnie zapach (który jednak staram się zamaskować przy użyciu zwykłych dezodorantów, których zapachy bardziej mi odpowiadają) to muszę przyznać, że przed poceniem się chroni rewelacyjnie! Nie mogę się o nim rozpisać tak jak o powyższej kulce, bo zużyłam dopiero jedno opakowanie (zużyte kulki- nie pamiętam dokładnie, ale na pewno ponad 5) jednak wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Nie podrażnia skóry, jest tani, wydajny i skuteczny- czego chcieć więcej?

Skład: Butane, Isobutane, Propane, Aluminum Chlorohydrate, PPG-14 Butyl Ether, Cyclomethicone, Parfum, Disteardimonium Hectorite, Helianthus Annuus Seed Oil, C12-15 Alkyl Benzoate, Octyldodecanol, BHT, Dimethiconol, Propylene Carbonate, Citric Acid, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Alcohol, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Coumarin, Hexyl Cinnamal, Limonene (07.07.2010)
źrodło- http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=16934





Dostępność- do kupienia w każdej drogerii, Rosmannie i supermarketach (ja swoją dorwałam w Tesco, o ile się nie mylę).

Używałyście, któregoś z powyższych antyperspirantów czy macie innych ulubieńców?

Komentarze

  1. Ja na co dzień używam naturalnego dezodorantu kryształowego. Jednak w szczególnych sytuacjach sięgam po Dove, ale w sztyfcie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie próbowałam kryształów, bo obawiałam się, że nie sprostają zadaniu.
      Za sztyftami nigdy nie przepadałam- stawiam jednak na kulki. Jak wygląda sprawa śladów na ubraniach przy tym sztyfcie z Dove?

      Usuń
    2. Sztyft Dove pochodzi z tej serii srebrnej, która nie zostawia śladów, i faktycznie to się sprawdza :-)

      Usuń
  2. i ja uwielbiam kulkę vichy! najlepsza! mineralki z Garniera mi pasują również, nigdy mnie jednak nie podrażniły ani nie przesuszyły [może dlatego, że za każdym razem kupuję inny antyperspirant]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak długo poszukiwałam czegoś odpowiedniego, że jak już dorwałam Garniera i zobaczyłam, że działa to używałam go namiętnie. Teraz to samo robię z Vichy- na szczęście nie zaobserwowałam żadnych skutków ubocznych :)
      Lexi- czy Ty przypadkiem nie wróciłaś z jakiejś imprezy i o tej godzinie jeszcze piszesz komentarze na blogach? :D

      Usuń
    2. kochana, ja nie pamiętam kiedy byłam na imprezie - POWAŻNIE! najpewniej - wróciłam z pracy [pracuję na parta w restauracji na dinnerach, więc późno wracam do domu], zmyłam makijaż i usiadłam do komputera, aby się przymulić i iść spać.
      ps. jeżeli już idę na imprezę, to do kompa nie siadam - nie chcę robić przypału to jedna sprawa, a druga - nawet mi nie w głowie blogi wówczas... :D

      Usuń
    3. ps2. poza tym ja do rannych ptaszków nie należę... ;) pospać lubię, a co za tym idzie - późno chodzę spać

      Usuń
  3. Słyszałam wiele dobrego na temat tego antyprespirantu roll-on z VICHY,ale sama - jeszcze nigdy go nie używałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz problemy z poceniem to musisz ją koniecznie wypróbować. Mi już teraz szkoda pieniędzy na kupowanie kolejnych bubli i pozostaję przy tych antyperspirantach.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego zdecydowałam się na powrót do naturalnego koloru włosów i jak to zrobiłam? (Duuuużo czytania!)

Do zrobienia posta włosowego zbierałam się od dłuższego czasu. Na początku miałam zamiar pokazać Wam jak wyglądały moje włosy na przestrzeni lat, jednak po przejrzeniu zdjęć i przemyśleniu tematu zrezygnowałam. Jak wspominałam kiedyś na swoim facebookowym profilu, żeby pokazać Wam transformacje moich włosów musiałabym podzielić się sporą ilością prywatnych zdjęć. Nieczęsto zdarzało się robić fotki po farbowaniu czy wizycie u fryzjera, więc pozostały zdjęcia z urlopów/imprez/spotkań, których nie chcę tu pokazywać, bo to byłoby dla mnie przekroczeniem pewnej granicy. Podjęłam decyzję o pokazaniu Wam kilku zdjęć i napisaniu o tym dlaczego zdecydowałam się na powrót do naturalnego koloru włosów, który wiele osób nazywa mysim blondem. Przy okazji powiem Wam, że ten post siedział w roboczych prawie pół roku.

La Roche-Posay, Effaclar Duo w mojej walce z trądzikiem.

Po raz kolejny długo zwlekałam z podejściem do napisania posta. Jakiś czas temu miałam wielką ochotę pokazać Wam jak zmieniały się moje włosy, ale koniec końców wystraszyłam się dzielenia zdjęciami robionymi w różnych okresach mojego życia. Bałam się, że mogłabym przekroczyć granicę i pokazać zbyt wiele. Temat włosów został odłożony/ zawieszony do odwołania, a ja postanowiłam napisać o kremie Effaclar Duo. Miałam kiedyś sporo zdjęć swojej twarzy pozbawionej makijażu, ale tak zawsze wychodziło, że je kasowałam i uchowały się może cztery z okresu, gdy cera wyglądała nieciekawie. Nie chcę ich wklejać w tym poście i muszę przyznać, że ogólnie ciężko jest mi się nimi dzielić, ale wstawię linka. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy lubi oglądać tego rodzaju 'świństwa', więc pamiętajcie, że klikacie na własną odpowiedzialność ;) Na początek może opowiem Wam pokrótce jak przedstawiały się u mnie trądzikowe przeboje. Miałam mnóstwo zaskórników, wyskakiwały mi bolące gule, a wszystk

Co Was może zaskoczyć po przeprowadzce do Anglii. Moja subiektywna lista angielskich mieszkaniowych dziwactw :)

Kiedyś już wspominałam o tym, że nie mam zamiaru zamykać swojego bloga w kategorii kosmetycznej, jednak wpisów o innej tematyce jest tu jak na lekarstwo. Generalnie nawet nie jestem w stanie powiedzieć Wam dlaczego tak się stało, bo tematów, o których chciałabym napisać jest sporo. Teraz więc już na początku Nowego roku przychodzę do Was z czymś co nazywam 'angielskimi dziwactwami' czyli rzeczami, które mnie zupełnie w Anglii zaskoczyły- jedne wywoływały uśmiech na twarzy, inne nawet po tylu latach w dalszym ciągu mnie irytują. Proszę się nie oburzać, bo dzisiejszy post nie ma na celu wyśmiewania czy krytykowania czegokolwiek. Jestem pewna, że obcokrajowcy przyjeżdżający do Polskich również mogliby stworzyć podobną listę, bo jak wiadomo 'co kraj to obyczaj' i to co dla nas wydaje się czymś oczywistym może zadziwić niejednego przybysza :) Dzisiaj postanowiłam skupić się na dziwactwach mieszkaniowych. 2 krany - jeden z gorącą, drugi z zimną wodą. To jedna z tych