Do napisania o tym szeroko rozsławionym tuszu zabierałam się od dawna, ale musiałam poczekać na chłodniejsze dni i dopiero teraz czuję, że jestem gotowa to przedstawienia swojej opinii.
Na They're Real natknęłam się podczas poszukiwań maskary, która dawałaby efekt dość mocno podkreślonych rzęs. Miniatura tuszu była akurat w tamtym momencie dodatkiem, do którejś z gazet co było mi bardzo na rękę- byłam przekonana, że po wypróbowaniu miniaturki po jakimś czasie wielce zachwycona nabędę opakowanie pełnowymiarowe.
Tusz wyposażony jest w silikonową szczoteczkę, która zakończona jest... maczugą- co tak na marginesie od razu skojarzyło mi się z dinozaurami.
Na They're Real natknęłam się podczas poszukiwań maskary, która dawałaby efekt dość mocno podkreślonych rzęs. Miniatura tuszu była akurat w tamtym momencie dodatkiem, do którejś z gazet co było mi bardzo na rękę- byłam przekonana, że po wypróbowaniu miniaturki po jakimś czasie wielce zachwycona nabędę opakowanie pełnowymiarowe.
Tusz wyposażony jest w silikonową szczoteczkę, która zakończona jest... maczugą- co tak na marginesie od razu skojarzyło mi się z dinozaurami.
Tak, nie mylicie się- to jest końcówka szczoteczki, którą przyczepiłam Ankylozaurowi :)
A szczoteczka w całości, już bez głupich żartów, przedstawia się następująco
Czasem działa mi na nerwy fakt, że momentami zbiera zbyt dużo produktu i podczas aplikacji drugiej warstwy łatwo o efekt 'muszych nóżek' jakie sobie dzisiaj przez nieuwagę zafundowałam -.-
Wyżej wspomniane zakończenie szczoteczki jest bardzo uciążliwe. Nie mam pojęcia jak jej użyć żeby zamiast szkód zaczęła przynosić korzyści- łatwo się nią ukłuć, a dotarcie do wewnętrznych kącików żeby pomalować rzęsy i się przy tym nie (za przeproszeniem) upierdzielić graniczy z cudem.
Sam tusz faktycznie pięknie wydłuża rzęsy i dodaje im objętości (2 warstwy) pozostawiając je w pięknym czarnym kolorze.
Przed- wyglądają na dość krótkie, ale w taki bład wprowadza ich jasny kolor (plus trochę pudru, który zawsze się gdzieś zaplącze podczas nakładania makijażu)
Po-Czyż nie wyglądają rewelacyjnie? Ok, pomijając fakt, że je 'trochę' posklejałam...
Tak wyglądałam ok. 8:30 rano.
A tak cudownie prezentował się tusz (w raczej to co z niego zostało) o godzinie 16.
Tutaj możecie zobaczyć, że cały ryjek mi się świeci po całym dniu- nie przyłożyłam do twarzy ani jednej bibułki, trzymałam ręce z daleka, żeby pokazać Wam jak wygląda całość po kilku godzinach
Podejrzewam, że powyższe zdjęcia wystarczą, aby wyjaśnić Wam dlaczego nie mam zamiaru inwestować w pełnowymiarowe opakowanie, które kosztuje prawie £20 . Mogę się jedynie domyślać, że sprawdzać się może u kogoś kto ma suchą cerę i nie ma problemu z migrowaniem tuszu w obrębie powieki.
Wiem, że znajdzie się wiele zwolenniczek kultowego już 'They're real', ale czytałam też sporo komentarzy, w których dziewczyny dzielą się przeżyciami podobnymi do moich. Bardzo długo czekałam na to żeby wyrazić swoją opinię, bo zaczęłam go używać podczas urlopu w Barcelonie i oczywiście przy mocno grzejącym słońcu niejedna mascara mogłaby skończyć podobnie (ale moja ukochana z Seventeen sprawowała się bez zarzutu :P). Niestety lato, jesień czy zima zawsze kończy się tak samo...
Już oficjalnie- Benefit 'They're real!' dołączyła do grupy trollowych kosmetyków!
Szkoda, że ten tusz się u ciebie nie sprawdził, ale dobrze, że miałaś miniaturkę!
OdpowiedzUsuńDla mnie z kolei to najlepszy tusz, jaki miałam. Używam już trzeciego opakowania i na pewno będzie ich więcej ;)
Nawet nie chce myśleć jakie słowa latałyby w powietrzu, gdybym kupiła pełnowymiarowe opakowanie o.O
UsuńJeśli trzyma Ci się w miejscu to jestem pewna, że może zostać tuszem marzeń- bardzo żałuję, że tak to się u mnie skończyło...
U mnie ten tusz idealnie trzyma się cały dzień. A to dla mnie podstawowe kryterium przy wyborze maskary ;)
UsuńWieczorem to nawet niełatwo go zmyć ;)
A może ta miniaturk była jakaś przestarzała?
Konsystencja była idealna przy otwieraniu tuszu i teraz po paru miesiącach nic się nie zmieniła. Zawsze miałam problem z odbijającymi się tuszami na mojej górnej przetłuszczającej się powiece, ale ten mnie wprowadził w osłupienie. Cóż, było, minęło... następny poproszę ;)
UsuńSpodziewałam się po tej firmie czegoś lepszego. A tu klapa :/ Nawet szczoteczka taka fajna była! >.< (na dinozaurze też xD)
OdpowiedzUsuńSama szczoteczka bardzo fajna, kula na jej końcu już nie bardzo.
UsuńAnkylozaur jest the best ;D
Moja znajoma bardzo polecała ten tusz, a jakoś nie wiem dlaczego, ale zawsze podchodzę z rezerwą do produktów Benefit. Dinozaur wymiata:D
OdpowiedzUsuńJeśli masz taką okazję wypróbuj go przed zakupem, żeby zobaczyć jak będzie wyglądał pod koniec dnia- nie warto niepotrzebnie wydawać pieniędzy w ciemno, jeśli produkt może okazać się dla nas zupełnie nieodpowiedni.
UsuńRacja, zwłaszcza, że do najtańszych nie należy...
Usuńjakos tez nie lubie tego tuszu- co prawda nie migruje, ale za to mam problemy, aby go zmyc
OdpowiedzUsuńnie dziekuje, za ta cene sa lepsze tusze ;)
moim zdaniem ten tusz jest kompletnie przereklamowany...
To już drugi tusz z tych trochę droższych, który sprawił mi zawód. Aż się człowiek zaczyna zastanawiać czy jest jakiś sens w wydawaniu pieniędzy na takie produkty (szczególnie, że mój ulubiony tusz kosztuje ok 6 funtów i jest niezawodny!)
UsuńSzkoda, że tusz odbija się pod łukiem brwiowym, ponieważ świetnie pogrubia i wydłuża rzęsy. Za sprawą maskary oczy wysuwają się na pierwszy plan:) Obawiam się, że mogłabym podzielić Twój los, ponieważ mam tłustą, opadającą powiekę.
OdpowiedzUsuńMarzy mi się tusz, który będzie pięknie podkreślał rzęsy, ale bez zostawiania okropnych śladów. Może kiedyś ;)
Usuń